środa, 16 kwietnia 2014

50 Szpital

-Bywało lepiej -burknęła żona i zamknęła oczy jakby nie chciała na mnie patrzeć 
-Przepraszam-powiedziałam tylko tyle i spuściłem głowę w dół 
-Za co? Przecież to Ja jestem wszystkiemu winna, nie Ty
-Ale to Ja nakrzyczałem na ciebie i mogliśmy stracić dziecko 
-Nawet nie wiesz czy to jest twoje dziecko-odpowiedziała i popłynęła łza po jej policzku, szybko ją starłem i pocałowałem w czoło mówiąc 
-Ty jesteś miłością mojego życia i to również będzie moje dziecko, nie ważne już kto zrobił, ważne kto będzie go wspierał do końca życia.
-Nie chcę cię do czegokolwiek zobowiązywać  
-Jeśli bym nie chciał, to bym ci tego nie mówił. Chcę wymazać Neymara z mojego życia raz na zawsze 
-Będzie to niemożliwe, jeśli to On okaże się ojcem 
-Jeśli będziemy wierzyć, że tak nie jest to tak się nie stanie 
-Proszę poczekajmy, aż dziecko się urodzi, błagam 
-Nie, nie chcę cię stracić, raz to Ja byłem przyczyną naszego rozstania, ale dałaś nam drugą szansę. Teraz to Ja dam nam trzecią. Do trzech razy sztuka. 
-Cristiano, Ja nie chcę cię do niczego zmuszać 
-W takim razie zróbmy badania 
-To jest ryzyko. Nie będę narażać dziecka na jakiekolwiek konsekwencje 
-Zrobimy te badania w najlepszym szpitalu na świecie. Nie męczy cię ta sytuacja? Nie chcesz wiedzieć kto jest ojcem twojego dziecka?
-Dobrze zrobimy te badania, ale dopiero jak wyjdę ze szpitala 
-Dobrze. 
Bardzo ucieszyłem się, że Aleks zgodziła się na te badania, już wkrótce będę wiedział czy zostanę ojcem czy tylko będę wychowywał dziecko żony, jedno jest pewne będę kochał go jak swoje. Człowiek dla miłości zrobi wszystko, przynajmniej Ja. Rozmawiałam z żoną do późnego wieczora. Aleks postanowiła nic nie mówić Neymarowi o tym, że planujemy zrobić badania na ojcostwo. Cholernie się boję tego, że wynik, że mój wynik wyjdzie negatywny. Aleksandra także wychowuje nie swoje dziecko, bo jakby nie było junior nie jest jej biologicznym synem, a pokochała go jak własne. Dlatego i Ja zrobię to samo w przypadku kiedy ojcem będzie Neymar. 
W drodze do siostry myślałem jakie ja mam cholernie ciężkie życie. Czy było warto aż tak się poświęcać ? Przecież mogłem zostać w Manchesterze z żoną. Nigdy bym nie poznał połowy lafirynd, bo byłaby przy moim boku żona, ona też nie poznałaby Neymara, wtedy co prawda nie byłbym najlepszym piłkarzem świata i może nigdy bym się nie zmienił? Chciałbym cofnąć czas i znów mieć 20-21 lat i być w Manchesterze z moją Aleks, tylko wtedy nie miałbym juniora. Cholera, dlaczego życie musi być takie ciężkie? Jestem przystojny, bogaty, mam wszystko, ale czy aby na pewno? Czy moja żona naprawdę mnie jeszcze kocha? Czy mój syn dozna szczęście u boku takiego ojca? 
Z takimi myślami podjechałem pod dom siostry. Bez pukania wszedłem do domu i od razu usiadłem na kanapie 
-Bierz te giry z mojego stolika!-syknęła Katia zmuszając mnie, abym ściągnął nogi ze stolika 
-nie drzyj się kobieto, głowa mnie boli
-Junior śpi i tobie również pościeliłam idź się prześpij
-Nie chce mi się spać 
-Boję się zapytać, ale chyba nie mam innego wyjścia, bo widzę, że chętny do rozmowy nie jesteś. Czy Aleks poroniła?
-Nie, na szczęście nie
-To dlaczego masz taką kamienną twarz ? Powinieneś się cieszyć 
-Z czego? 
-Przepraszam-Katia mnie przytuliłem, a Ja uświadomiłem sobie, że nie mogę się na niej wyżywać 
-To ja przepraszam. Nie umiem się z tym pogodzić, za kilka dni Ali wyjdzie i zrobimy testy na ojcostwo, boję się wyniku 
-Trzeba wierzyć, że to twoje dziecko
-Ale czy to coś zmieni? Kocham ją, ciągle to sobie powtarza, że nawet jeśli dziecko nie będzie moje to nic nie zmieni, ale do cholery to wszystko zmieni 
-Cristiano nie nakręcaj się jeszcze. Wynik jest pół na pół. Na razie nic nie jest przesądzone 
-Gdyby nie junior to poddałbym się na pewno 
-Słuchaj, idź wziąć kąpiel i połóż się spać. Jutro na trzeźwo pogadamy 
-Nie jestem pijany!
-Ale zmęczony jak najbardziej. Cały dzień siedziałeś w szpitalu 
-Dobranoc 
Następnego dnia zaraz po śniadaniu pojechaliśmy z juniorem do szpitala. Junior bardzo chciał zobaczyć się z mamą, a ja nie mogłem mu tego odmówić. W samochodzie rozmawialiśmy o wakacjach. Junior bardzo pragnął jechać nad morze, lecz nie wiem czy dam radę uprosić trenera o kilka dni wolnego.
-MAMA!-krzyknął mój syn i pobiegł w stronę łóżka Aleksandry '
-Myszko moja, jak się czujesz?
-Dobrze, a Ty?
-Też, dziś po południu może mnie wypiszą.
-Superr
-Cześć-przywitałem się i usiadłem na krześle przy łóżku 
Rozmawialiśmy o głupotach, później poszedłem do sklepu po jakiś sok i kilka owoców, jaki człowiek najadł się obiadem szpitalnym? No żaden.
Kiedy wróciłem do jej sali ujrzałem lekarza 
-Dzień dobry! 
-Dzień dobry Panie Aveiro. Widzę, że już pan zrobił zakupy dla żony :)-Wyszczerzyłem zęby i zacząłem układać wszystko w szafce
-Ktoś musi o nią zadbać  
-Radziłbym  nie wkładać już tam tych pyszności 
-Słucham?
-Pana żona wychodzi do domu, dziś po południu. Może zacząć się pakować :) Musicie państwo tylko poczekać na wypis 
-To po co ja to wszystko kupowałem ?
-Dobry mąż o żonę dba nawet w domu :)-lekarz się uśmiechnął i wyszedł 
-Dzięki za starania 
-Jedziemy od razu do kliniki-powiedziałem pakując żonę 
-Cristiano proszę 
-Ja też proszę, Ja nie umiem funkcjonować z myślą, że Ty zostaniesz mamą, a Ja nie 
-Tatusiu? -cholera zapomniałem 
-Tak synku?
-O czym Wy mówicie?
-Dowiesz się za niedługo, okej?
-No dobra, -odpowiedział  smętnie 
Po ubłaganiu żony, zgodziła się pojechać na te badania.
Po godzinie wyszła z gabinetu i poproszono mnie. Bałem się jak cholera 
-Raz się żyje -powiedziałem sam do ciebie i nacisnąłem klamkę od drzwi, wszedłem i usiadłem. Pobrano mi krew i  kazali poczekać kilka minut, aby nie było siniaka. W dupie mam siniaki, bardziej boje się wyników.
-Wszystko poszło sprawnie i za trzy, cztery dni powinny być wyniki badań-powiedziała pielęgniarka i się uśmiechnęła 
-Dziękujemy, do widzenia
-Do widzenia-pożegnałem się i wziąłem syna na ręce. Maluch przytulił się do mnie, a Ja drugą ręką objąłem Aleks. Lekko się uśmiechnęła i wtuliła we mnie. 
Następne dni były dla mnie katorgą, nic mi nie wychodziło. Wszystko wypadało mi z rąk. Tylko Pepe i Marcelo wiedzieli co jest grane i oczywiście trener. Jest dla mnie jak ojciec, dlatego musiał wiedzieć, o przyczynie pogorszenia się moich wyników.
Kiedy nastał ten cholerny dzień i zadzwonił telefon, że wyniki są do odebrania byłem cholernie wściekły, rozwścieczony? Nie raczej chyba zestresowany.
Pojechałem do kliniki i wziąłem odebrałem białą kopertę 
Wziąłem rozerwałem ją prawie przedzierając kartkę z wynikam, ręce trzęsły mi się okropnie, a litery zmywały w całość. Ale kiedy dojechałem do linijki z moim nazwiskiem musiałem usiąść. Schowałem twarz w dłoniach i przekli.....

1 komentarz:

  1. Witaj!
    śledzę od początku twojego bloga, bardzo mi się podoba dlatego postanowiłam umieścić komentarz... ;)
    Po pierwsze, ciekawie czyta się opowiadanie z perspektywy Crisa, wyobrażam sobie jak on pisze pamiętnik :D
    po drugie, cieszę się, że jest taki czuły i wyrozumiały dla Aleks. Rzadko który facet zdołałby zaakceptować cudze dziecko, musi bardzo ją kochać! Punkt dla niego! :D
    I po trzecie, miałam przez cały czas nadzieję, że to jednak on będzie biologicznym ojcem... :( Niestety jego reakcja mówi sama za siebie...
    Czekam ze zniecierpliwieniem na cd, w wolnych chwilach zapraszam do mnie: http://cristiano-i-dorota.blogujaca.pl/ Również piszę opowiadanie, informuj mnie na nim o swoich nowościach! ;)
    Pozdrawiam, Julka! :*

    OdpowiedzUsuń